Zdrowa dieta to jeden z filarów dobrego samopoczucia i doskonałej formy. Tu nie chodzi tylko o to, by cieszyć się smukłą figurą – jedząc zdrowo sprawiamy, że nasz organizm ma do dyspozycji wysokojakościowe paliwo, które zasila go pod każdym, możliwym względem. Jestem jednak pewna, że podobnie jak ja, wielu z was czasem pozwoli sobie na odrobinę pustych kalorii. Kilka ciastek, łyk słodzonego napoju, a może szybki fast food na mieście? Przyznajmy – jesteśmy ludźmi i w naszej naturze leży okazjonalne „błądzenie”. Jeśli jest jedynie incydentalne, a w naszej codziennej diecie przeważa zdrowe jedzenie, nie powinniśmy martwić się o żadne skutki uboczne…
…Z drugiej jednak strony, od dawna czuję pokusę wprowadzenia próbnego ascetyzmu do swojej diety. Zero przyzwolenia na słodycze, słone przekąski czy żywność, której skład nie jest dla mnie totalnie przejrzysty. Jestem przekonana, że trzydziestodniowa próba totalnie „czystego” jadłospisu przyniesie mi zauważalne efekty. Ta ciekawość pchnie mnie ku kolejnemu wyzwaniu, w którym – mam nadzieję – i wy będziecie mi towarzyszyć. Na pierwszy rzut oka wydaje się być o wiele prostsze, niż nasze poprzednie zadania. Jakie okaże się w rzeczywistości? Dowiemy się za miesiąc!
Przygotowałam dla was dziesięć przykazań, do których wspólnie będziemy stosować się przez najbliższy miesiąc. Za wykonanie wyzwania uznajemy tylko stuprocentowe stosowanie się do listy zasad! Oto one:
Choć na co dzień zwykle odżywiam się dobrze i gotuję samodzielnie, od zawsze miałam słabość do słodyczy – zwłaszcza do czekolady. Do tej pory w moim domu zawsze znajdowała się awaryjna tabliczka „na poprawę humoru”. I choć z jej rozsądnego spożywania płynie wiele korzyści, nie ukrywajmy – moja ulubiona, mleczna czekolada zawiera mnóstwo cukru. Rozstanę się z nią na miesiąc, po czym mam nadzieję odnaleźć zdrowszą alternatywę ukochanego łakocia.
Jako osoba aktywna zawodowo nie zawsze mogłam pozwolić sobie na zdrowe jedzenie w godzinach popołudniowych. Pracy jest dużo, a drobne lenistwo utrudnia mi przygotowanie obiadu na kolejny dzień. Taka sytuacja nieraz spowodowała, że zamiast zjeść zdrowy obiad po powrocie do domu, zdesperowana „wspomagałam” się małym fast foodem czy słodką drożdżówką. W trakcie detoksu, tego typu sytuacji zamierzam uniknąć za wszelką cenę.
Powinno być zdrowo, ale i energetyzująco. Płatki jaglane, owsianka, owoce – to moje ulubione, zdrowe jedzenie, po które sięgam o poranku. Nie zapominajmy o razowym pieczywie i lekkim nabiale. Zamiast kawy czy herbaty, spróbujmy przerzucić się na domowe koktajle i soki. Wprowadzamy totalny detoks od słodkich płatków, słodzonych dżemów czy kremów kanapkowych.
Niedobór czasu w ciągu dnia niejednokrotnie spowodował u mnie spożywanie zbyt dużych porcji posiłków. Zwykle kończyło się to ospałością, uczuciem ciężkości i pogorszoną koncentracją. Odtąd, w ramach zdrowej diety będę jadła porcje mniejsze, lecz częstsze. W ruch pójdą poręczne pudełka na żywność, a także harmonogram – w końcu planowanie 4-5 posiłków dziennie będzie wymagało nie lada organizacji.
W formie zdrowej zupy, koktajlu, czy saute – wszystkie chwyty dozwolone. Podstawą zdrowej diety jest odpowiednia ilość roślin każdego dnia – w ten sposób zapewnimy sobie zastrzyk witamin i lepsze trawienie. Od tej chwili, zamiast batonika sięgamy po soczystą marchewkę!
Wypijajmy 2l niegazowanej wody mineralnej każdego dnia. Odpowiednie nawodnienie to podstawa dobrego samopoczucia, ale i zdrowia. Jeśli wykonaliście wraz ze mną nawadniające wyzwanie, sami wiecie, jak ten błahy krok potrafi zmienić nasz organizm. Każda filiżanka kawy lub herbaty będzie równała się dodatkowej szklance wody.
Jeśli kupujemy jakiekolwiek produkty spożywcze, każdorazowo zwracamy uwagę na ich skład. Bądźmy restrykcyjni – nie wrzucajmy do koszyka czegoś, czego nie jesteśmy w stu procentach pewni. Zdrowe jedzenie jest droższe, jednak pamiętajcie, że zdrowie mamy tylko jedno. Może warto zapłacić za nie kilka złotych więcej?
Nieraz zdarzyło mi się wyjść z domu w pośpiechu, bez śniadania, później pochłaniając duży obiad jako jedyny, wartościowy posiłek w ciągu dnia. Tym razem tego typu sytuacji będę bezwzględnie unikać.
Nowe wyzwanie to idealny czas na podreperowanie zdolności kulinarnych. Odtąd będę gotowała wyłącznie w domu, planuję zatem zajrzeć do kilku interesujących książek kucharskich i dowiedzieć się czegoś nowego.
Sądzę, że kalorie niekoniecznie są wyznacznikiem zdrowej bądź mniej zdrowej diety. Wiele wartościowych produktów, w tym na przykład treściwe owoce cechują się dużą kalorycznością. Do tej kwestii podejdę w sposób następujący: będę kontrolowała ilość spożywanych kalorii tak, by nie przekraczać ilości zalecanej kobietom w moim wieku, wadze i stylu życia, to jest około 2300 kcal.
W parze ze zdrowym jedzeniem będzie szedł trening – a on w końcu wywołuje zwiększone zapotrzebowanie na dobrą dawkę energii. Będę ją dostarczać sobie z pewnych, nieszkodliwych dla organizmu źródeł.
Mam nadzieję, że podejmiecie miesięczny detoks wraz ze mną. Wkrótce podzielimy się ze sobą naszymi efektami. Powodzenia! :)