Choć oficjalnie jest uznawane za chorobę skóry, rogowacenie w żadnym stopniu nie zagraża naszemu ogólnemu zdrowiu - jest to jedynie problem natury estetycznej. Nieprawidłowe rogowacenie naskórka objawia się miejscowo szorstką skórą, którą określa się popularnie jako "tarkę", występującą zazwyczaj na ramionach, udach i pośladkach - a więc w dużych skupiskach drobnych mieszków włosowych. W skrajnych przypadkach krostki mogą lekko swędzieć, czy też powodować ból, zwłaszcza, gdy mamy w zwyczaju rozdrapywać je lub wyciskać.
Dermatolodzy za główny powód występowania rogowacenia mieszkowego podają genetykę - jeśli wystąpiło ono u któregoś z naszych rodziców, szanse, że i nas dotknie to irytujące schorzenie są dość wysokie. Inną przyczyną rogowacenia jest niedobór witaminy A, która jest skórze niezbędna do prawidłowego procesu usuwania obumarłych komórek. Zaostrzenie choroby zauważalne jest zwłaszcza zimą, z kolei latem - w wyniku ekspozycji na promienie słoneczne - stan skóry ulega poprawie.
Zmagania z rogowaceniem mogą być trudne zwłaszcza, gdy jest ono dziedziczne, a tym samym - nieuleczalne. Przykre skutki w postaci szorstkiej skóry możemy jednak skutecznie łagodzić, jeśli podejmiemy odpowiednie działania, pomagając naszej skórze na kilka sposobów.
Jeśli chodzi o regularne złuszczanie martwego naskórka, polecam stosowanie gruboziarnistego peelingu 1-2 w razy tygodniu, w zależności od skali Waszego problemu. Może być to produkt gotowy, ale i samodzielnie przygotowany przez Was, np. peeling solny czy kawowy (odsyłam do mojego przepisu). Ważne, aby drobinki były odpowiednio duże, a tym samym - miały dostateczną moc ścierania.
Większą uwagę polecam skupić na doborze preparatów przeznaczonych do wcierania w zmienioną chorobowo skórę. Oto mój subiektywny ranking produktów, które w krótkim czasie dają zauważalne efekty.
Czy któraś z Was boryka się z rogowaceniem okołomieszkowym? Może macie własne, sprawdzone metody na walkę z nim?