Jako posiadaczka naturalnego koloru włosów nazywanego potocznie „mysim blondem”, nigdy nie byłam z niego przesadnie zadowolona. Farbując włosy od lat na wszystkie, możliwe kolory w końcu zabrnęłam do stabilnej przystani, którą jest jasny, chłodny blond.
Jeśli jesteście, lub kiedykolwiek byłyście posiadaczkami takiego koloru, z pewnością doskonale wiecie, że utrzymanie go w ryzach pomiędzy kolejnymi koloryzacjami jest nie lada wyzwaniem. Oczywiście, producenci spieszą zatroskanym blondynkom z pomocą, oferując coraz to nowsze kosmetyki ochładzające kolor, dzięki obecności odpowiednich pigmentów. To jednak oczywiste, że nasze włosy kochają najbardziej to, co bliskie naturze.
Jeśli chcecie, aby Wasze blond włosy utrzymywały ładny kolor przez długi czas, możecie spróbować dwóch banalnie prostych, domowych sposobów, które dziś Wam zaproponuję. Dodam, że sprawdzą się one nie tylko u tych „tlenionych”, ale i naturalnych blondynek, które chciałyby nadać włosom nieco świetlistych refleksów :-)
Szybki i przyjemny sposób na to, aby włosy zyskały nie tylko nieco świetlistości, ale i zdrowego blasku i wygładzenia.
Sok z 1 cytryny mieszam z 1 szklanką wody, czasem dodając dosłownie kilka kropel olejku do włosów (obecnie sięgam po olejek jojoba). Tak przygotowaną mieszankę nakładam na świeżo umyte włosy na 2 godziny, czasem i dłużej, po czym spłukuję. Zauważyłam, że sposób ten najbardziej sprawdzał się latem, wykonywany 1 raz w tygodniu, jednak jestem przekonana, że przy systematyczności pozwoli Wam on nieco rozjaśnić włosy również w czasie obecnej szarugi :-)
Rumianek chyba każdej z nas znany jest z właściwości leczniczych. Okazuje się, że jest on również doskonałym, naturalnym „utleniaczem” – nie bez powodu wchodzi w skład wielu kosmetyków dedykowanych włosom blond.
Zalewam wrzątkiem 2 torebki herbatki rumiankowej i pozostawiam do zaparzenia pod przykryciem przez około 5 minut. Gdy mieszanka ostygnie, stosuję ją do płukania włosów po umyciu. Wykonując zabieg raz w tygodniu, zauważalne efekty powinnyście zauważyć już po niecałym miesiącu.
Pamiętajcie, że warto eksperymentować – powyższe zabiegi możecie ze sobą połączyć, lub stosować je zamiennie.
Czy zachęciłam Was do wypróbowania moich metod na domowe rozjaśnianie? A może macie własne, którymi mogłybyście się podzielić? :-)